Jestem dziewczynką brunatnowłosą
uciekam od lat wzdłuż mulistej rzeki
mijam stare buki cieniące Jej Leniwość
gładkie łachy piachu na brzegi wylane
korzeń o który zawsze się potykam
tupot małych nóżek moim śladem kluczy
gdy przystają - stadnie posapują
i dalej, dalej, dalej!
przykucam pod liściem paproci
wcieram pot w wiskozowe spodenki
przerośnięte łatami
by po chwili wyrwać kolejną ścieżką gaju
a wszystkie gałązki tłuką policzki
i choć znam ich taniec nie potrafię się uchylić
świst kamieni stłumiony okrzykiem
dopada zmurszałe pnie
i mija o włos
biorę zakręt z tym samym kątem determinacji
drżące nóżki uciekinierki posiekane
zapomniane przyczynki strachu w leśnych załomach
teraz powojenne okopy
zapadnięte ciężarem próchna i mchu
przeczołgać się nimi zaplanowanym szlakiem
z dala sennie świta skraj lasu
nigdy do niego nie dobiegam
|