Muszę być idealna. Potrzebę krzyku tłumie w sobie. NIemy płacz to ja. Smutki i radości muszą się w zyciu czlwoieka równowarzyć. Ciągle ranie ludzi. Dlaczego nie jestem egoistką, której to nie przeszkadza?! Dlaczego mam sumienie?!To poczucie winy, które ludzie zwą sumieniem... Porąbane jest to, że raniąc kogoś, sama siebie okaleczam, bo świadomość tego, zę zraniłam boli. NIe ma we mnie checi zemsty. Słucham Dolly PArton i rycze jak głupia nad własnym losem. NIe to, że rozpaczam nad rozlanym mlekiem, ale pprostu mi smutno Tak zwyczajnie smutno. COdziennie musze przyjmować maskę, tej szczęśliwej i wesołej dziewczyny. Czasami mam taką chwile słabości, żeby z siebie to wylać, by nastepnego dnia znowu grać. Dla mnie żyie to czasami teatr. Smutek przykrywam zmęczeniem. Odkrywam tylko część prawdziwej mnie. Czasami jestem zupełnie sobą, ale to tylko czasami. Heh.. Ciężko mi. Przytłacza mnie to wszystko. Są gorsze rzeczy w życiu, ale chyba każdy może czasami wyolbrzymić je. Coś czuję, ze całą noc będe ryczeć. A dlaczego? A tak. Bez powodu. Poprostu. Bo chciałabym byc w końcu samodzielna. Chce mieć więcej wolności osobistej. Chce krzyczeć. Chce płakać. Chce stąd uciec. Gdzieś daleko. W góry. BYć sama. Zielone hale. Strumień. Las. Wiatr we włosach. Marzenia, no nie?
A w dolinie chłopak dziewczynie serce wziął...
Mało optymistycznie kończe tą notke. Podsumowanie; nie warto tracić całego życia na smutki, ale warto stracić na nie jedną noc... I nie warto wkładać maski. Pozdrawiam. Villemo. |