Najbliźsi powtarzają mi w kółko o jednym : "przestań się bać życia, bo inaczej ono Ciebie zje." Chyba jest w tym troche racji. BYć może ja się tego życia rzeczywiście boję. Hmm.. a może jednak nie życia, ale ludzi. Ten idiotyczny strach, bo "co inni powiedzą.." . Powoli przestaję na to zwracać uwagę, ale to jednak nie daje mi spokoju. Zaczynam innych olewać - prawidłowo (oczywiście olewam tylko tych, co trzeba olać). Ucze się powoli, od nowa, jak zacząć normalnie po ludzku żyć. Stare sprawy, zostawiłam daleko poza sobą. Poza horyzontem zdarzeń. Chciałabym się przestać bać, ale nie umiem stanąć oko w oko ze strachem. Boje się, ze kogoś zranie, lub ze zostane zraniona. Na pozór jestem odważna i silna, ale jak przychodzi co do czego...
Tak było kiedyś. Teraz jest inaczej.Nie boje się przyszłości i teraźniejszości! Już przed nią nie uciekam. A wszystko dzięki paru małym chwilom. Jak śpiewał Marek Grechuta "Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy". Nie warto tracić całego życia, na rozpamiętywanie. Trzeba cieszyć się tym co mamy, i doceniać ile mamy. Bo "fortuna kołem się toczy" i nigdy nie wiadomo kiedy los da nam po tyłku... C.D nastąpi |